Mały, ale Niemiec! Rzecz o Klejnie

Mały, ale Niemiec! Rzecz o Klejnie

Szanowni Czytelnicy,
ostatni post tłumaczył zjawisko nazwisk niemieckich występujących na terytorium Polski. W tym wpisie pozwolę sobie na kontynuowanie tej kwestii poprzez przyjrzenie się jej z nieco bardziej socjologicznego punktu widzenia.
Jak już wiemy, Polska była domem dla przedstawicieli wielu narodowości, w tym – rzecz jasna  dla naszych sąsiadów zza Odry. Wraz z ich napływem – wynikającym z kolejnych migracji, osadnictw, lokacji –
pojawiły się ich nazwiska, których funkcjonowanie na polskich terenach okazuje się dość zróżnicowane. Na samym początku należy zaznaczyć, iż Niemcy wcale nie byli skłonni do poddawania się polonizacji. Wręcz przeciwnie! Osadnicy niemieccy darzyli swoje nazwiska oraz pochodzenie dużym szacunkiem. Świadczyć o tym może chociażby bunt wójta Alberta i, będący jego wynikiem, test językowy (być może, było to pierwsze masowe dyktando 😀) polegający na wymówieniu słów: soczewica, koło, miele, młyn
Napiętym stosunkom polsko-niemieckim nie pomagał sposób organizacji niemieckich mieszczan, którzy gromadzili się przede wszystkim w skupiskach miejskich, tworząc enklawy własnej kultury lub z tej kultury się wywodzące. Dość jednolita zarówno pod względem statusu, jak i kultury ludność miała więc silne poczucie swojej społecznej odrębności. Nie widziano zatem żadnego powodu, by przyjmować odmiejscowe nazwiska szlacheckie ani tym bardziej przezwiskowe nazwiska małomiejskie czy włościańskie, kojarzące się z biedną (dodajmy: polską) tłuszczą miejską. Dzięki tej praktyce można odnotować w Polsce istnienie wielu mieszczańskich rodów o kilkuwiekowej tradycji, których niemieckie nazwiska zachowały się praktycznie bez zmian.
Chociaż ten typ nazwisk charakteryzuje pewna hermetyczność, wcale nie oznacza to, że Niemcy się nie asymilowali. Z czasem coraz bardziej zaczęto przystosowywać nazwiska do polskiego gruntu – czego egzemplifikację znajdą Państwo w naszym ostatnim wpisie. Jedną z powszechnych praktyk było tłumaczenie (mające odniesienie zwłaszcza przy nazwiskach typu przezwiskowego, o jasnym znaczeniu). Trwało to intensywnie aż do XIX wieku, kiedy to rząd pruski uniemożliwił spolszczania nazwisk niemieckich, aby następnie wrócić do tej praktyce po odzyskaniu niepodległości przez Polaków, kiedy to fala narodowego entuzjazmu wręcz wymuszała przejście na narodowo brzmiące nazwy. 
Poza tłumaczeniem, nasi antroponimiczni neofici próbowali stworzyć iluzję etymologicznego związku swoich nowych nazwisk ze starymi, przekształcając je pod względem podobieństwa fonetycznego, nie zwracając uwagi na semantykę1. Przekształcenia te wyglądały na przykład tak:
niemieckie nazwisko Rolle (z niem. rolka) przechodziło w polskie nazwisko Rola, Sack (z niem. worek) → Zak, Ruck (z niem. szarpnięcie) → Róg.
Najpowszechniejszym zjawiskiem w procesie asymilacji jest jednak dostosowanie niemieckich nazwisk do polskiej fonetyki, której obce są germańskie zabiegi artykulacyjne2. W ten schemat wpisuje się nasz tytułowy Klejn, wywodzący się od niem. klein (mały). Nazwisko to w Polsce występuje pod wieloma wariantami typu: Klejna, Klejne, Klejniak, Kleina, Klajnowski, Klajny, Klajm itd. Ponadto jest spokrewnione z nazwiskiem Klejner od niem. der Kleiner (malec) lub kleiner (pomniejszy), co udowadnia trafność identyfikacji tego niepodważalnie odapelatywnego nazwiska3.
W świecie Lalki nazwisko Klejna wydaje się nieoderwalnie związane z jego fizjonomią. Jak wskazuje sam narrator, był to człowiek mizerny.

Przypisy:
1. Jan Stanisław Bystroń, Nazwiska polskie, Warszawa 1993, s. 141-142.
2. Tamże, s. 142.
3. Klejn, Klejner [w:] Kazimierz Rymut, Nazwiska Polaków. Słownik historyczno-etymologiczny, t. I, Kraków 1991.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szlangbaum i zawiłości z nim związane

Szewska pasja, czyli o pierwszym idealiście „Lalki”, Michale Szumanie.